poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Wiara od święta i na pokaz? Czy to jeszcze wiara?

Jestem w Kościele w każdą niedzielę. Jestem wierząca i praktykująca ale nie lubię świąt. Nie lubię Świąt w Kościele, bo nagle każdy jest wierzący. Spotykasz setki nowych twarzy. I każdy nagle musi siedzieć w pierwszym rzędzie i pokazać się. Czy na tym polega wiara? Czy to nowa definicja wiary, którą stworzyliśmy sobie sami?
Mieszkam w małym mieście. To miasto, nie wieś, choć czasem bywa tu jak na wsi. Nikt nie podejdzie do Ciebie w Kościele i nie powie Ci, że to jego miejsce ale każdy ma jakieś swoje miejsce. Wiesz, że w pierwszym rzędzie siedzi zawsze ta pani w blond włosach, że z tyłu Kościoła stoi Twoja sąsiadka, a na balkonie siedzi takie starsze małżeństwo. I tak jest zawsze z wyjątkiem Świąt.
Gdy przychodzą Święta to cały ten układ wywraca się do góry nogami. Przychodzę przed mszą wcześniej, o stałej porze ale mogę już liczyć na marne miejsce z tyłu o ile w ogóle. Z samego przodu siedzi pełno ludzi, których widzę pierwszy raz. Nie rzucam się o to, że ktoś zajął "moje" miejsce. Nie muszę siedzieć, nie kręci mi się w głowie, nie jestem starsza i mogę spokojnie stać całą mszę. Rzucam się z kolei o to, że nagle wierni cudownie się mnożą, a po Świętach nagle nikną. Wiem, że czasem na Święta zjeżdża rodzina, że chodzi się wspólnie do Kościoła. Ale to nie ta sytuacja. Obserwuję to od jakiegoś czasu i znam ten typ. Znam typ wiary na pokaz!
Jak wyglądają Ci wierzący od święta? To bardzo proste i łatwo to zauważyć. To rzucające się w oczy dobrze ubrane kobiety. Widać, że świeżo przed Świętami była u fryzjera, że specjalnie po to, by pójść do Kościoła kupiła nowy płaszcz, torebkę, czy buty z których nie odkleiła metki. Te buty z przyklejoną ceną śmieszą mnie najbardziej. Czy aż tak bardzo ludzie pragną się pokazywać? To w sumie śmieszne ale tak na poważnie żałosne. Tym kobietą często towarzyszą mężczyźni, a może odwrotnie? Nieważne. Tyle, że faceci nie rzucają się w oczy. Nie odróżnisz czy przyszedł się pokazać, czy nie bo zwykle wszyscy wyglądają tak samo.
Jest coś co jeszcze bardziej mnie w tym wszystkim denerwuje. To, że ktoś przyszedł i ubrał się lepiej ode mnie to jeszcze nie powód, żeby mówić, że wierzy od święta. Ale chwila moment. Chyba mam rację. Wystarczy przyjrzeć się tym osobom. Nie do końca wiedzą, jak się zachować. Patrzą po innych, czy już siadamy, czy może jeszcze stoimy? Pchają się do Komunii, jakby miało dla nich zabraknąć. To nic, że logiczniej byłoby przepuścić najpierw innych, bo wtedy nie będziemy sobie wzajemnie przeszkadzać i przepychać się. Ważne, że ja już biegnę, że stoję najbliżej ołtarza i że ksiądz mnie widzi. A może Pan Bóg? Uwierz, Pan Bóg widzi więcej, niż Ci się wydaje. I jeśli dostrzegł Cię dzisiaj przy ołtarzu to z pewnością zauważył też, że nie bywasz przy nim za często.
Świat biegnie do przodu i wszystko się zmienia. Zmieniła się też nasza definicja wiary. Dziś bardzo często wierzymy od święta i na pokaz. Czy aby na pewno o to w tym chodzi? Czy aby na pewno na tym polega wiara? A może to ja się mylę? Może Ci ludzie po prostu nagle wszyscy wybrali sobie mszę na godzinę 9 w świąteczny dzień? Może bywają w Kościele zawsze, tylko ja jakoś zwykle ich nie widzę? Chciałabym się mylić, ale znam się na statystyce i liczbach i wiem, że na 99% mam rację. Ten 1 nic nie znaczący procent to tylko lekkie poddanie wątpliwości postawionej tezy i nadzieja na to, że może tym razem liczby mnie zawiodły.
Nie będę mówić ludziom, jak mają wierzyć. Każdy wierzy jak umie. Tylko może warto, żeby wierzący od Święta zastanowili się czy to w ogóle podchodzi pod wiarę? Niech każdy w swoim sumieniu oceni i przemyśli sam dla siebie. 

2 komentarze:

  1. Masz rację, w Święta w Kościołach nagle zaczyna brakować miejsc, a szkoda,że tylko wtedy. Piszesz bardzo ciekawie i sensownie. Dzięki za odwiedzenie mojego bloga. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Najlepsza jest ta rewia mody, w mojej małej mieścinie w której się wychowywałam tak właśnie było. Tu gdzie mieszkam obecnie jest inaczej, ludzie też są inni i dobrze :)

    OdpowiedzUsuń