czwartek, 16 kwietnia 2015

Ewa Chodakowska zmieniła moje życie

Nigdy nie lubiłam lekcji W-Fu w szkole. Kombinowałam jak tylko się dało. W podstawówce i gimnazjum to jeszcze jakoś to było, ale w liceum ciągle załatwiałam coś ważniejszego i jakoś tak zawsze wypadało to na lekcjach wychowania fizycznego. Chodziłam do mat-fizu, więc nikt nie przejmował się tym, że mówiąc wprost olewałam sobie W-F. Wszyscy go olewali, bo sala gimnastyczna była średnia, bo nauczycielka z założenia i tak dała każdemu 5, jeśli tylko nie miał godzin nieusprawiedliwionych. A my przecież zawsze zwalnialiśmy się w ważnej sprawie! I wszystko było zawsze usprawiedliwione. Zwalniała pani pedagog bo akurat koleżanka miała złamane serce, zwalniał wychowawca bo trzeba było pomóc przed zebraniem z rodzicami, zwalniali inni nauczyciele bo akurat była organizowana akademia, zbiórka żywności albo coś innego. Zawsze była okazja. I tak jakoś przeżyłam te 3 lata. Na studiach też się zbytnio nie przemęczałam, bo do wyboru były zajęcia na sali gimnastycznej, gdzie zwykle wybierałyśmy z dziewczynami program relaksacyjny i mówiąc wprost spały na matach przy szumie morza z magnetofonu. Wybrałam też chodzenie z kijkami, czyli w zasadzie 90 minut spaceru w ciągu tygodnia. I tak przeżyłam również wychowanie fizyczne na studiach.
Któregoś dnia coś we mnie pękło i postanowiłam zabrać się za siebie. Nie jestem gruba, ale do anorektyczek też nie należę. Nie chciało mi się chodzić na siłownię. Szczerze mówiąc to nie miałam na to ochoty. Nie chciałam też sztucznych programów fitness, w których trzeba skakać w rytm muzyki.  1 sierpnia 2013 roku trafiłam w sieci na "Skalpel" Ewy Chodakowskiej. I tak zaczęła się moja przygoda z nią. 
Pamiętam, że nie umiałam zrobić całego programu i pamiętam też że robiłam postępy. Nigdy nie przemęczałam się i nie robiłam kolejnego powtórzenia na siłę. Marzyłam o lepszej figurze, ale nie chciałam umięśnionego ciała. Zrobiłam takie postępy, na jakie zasłużyłam. Nigdy nie zafundowałam sobie przerwy dłuższej, niż 1 tydzień. Nawet, kiedy byłam chora, wstawałam po 6 dniach i mówiłam, że czas poćwiczyć. Ewa zaszczepiła we mnie nawyk regularnego ćwiczenia. Nigdy nie spotkałam tej kobiety, ale jestem jej cholernie wdzięczna. Jestem jej cholernie wdzięczna, bo sprawiła, że ruszyłam tyłek z kanapy. Była ze mną wirtualnie, kiedy w moim życiu zmieniało się dużo. Kiedy miałam dosyć wiedziałam, że mogę odpalić program i zaraz będzie lepiej. Kiedy stałam na życiowym zakręcie i w moim związku przestało się układać i zakochałam się w kimś innym też ze mną była. Pisała wtedy w sieci do każdej z kobiet:
"Odwróć się na pięcie i rób swoje, z jedną myślą w głowie: ja też zasłużyłam na szczęście"
Ewa Chodakowska
Te słowa sprawiły, że podjęłam ostateczną decyzję. Odwróciłam się na pięcie i zafundowałam sobie szczęście. Czy było warto? Nie o tym dzisiaj :). 
Wiem, że wiele osób krytykuje Ewę Chodakowską. Ludzie narzekają, że nie do końca tłumaczy ćwiczenia, zarzucają, że to biznes jak każdy inny, że ... Nieważne! Mnie to nie przeszkadzało nigdy. Nie patrzyłam na to w ten sposób. 
Cokolwiek powiecie, ja powiem zawsze jedno- mam swoje zdanie i wiem, że Ewa zmieniła moje życie. Ta kobieta sprawiła, że pewna forma aktywności ruchowej pojawiła się w moim życiu na stałe. 
Dziś przyszedł chyba taki dzień, kiedy jestem gotowa na ciężką pracę i chcę czegoś więcej. Zaczęłam marzyć o tym naprawdę zdrowym stylu życia, o tym płaskim brzuchu. Chcę zobaczyć efekty i zapracować na nie. Chcę, żeby połączyła mnie z Ewą Chodakowską jeszcze silniejsza więź. Ewa, jestem na to gotowa! Zmieniłaś moje życie i chcę, żebyś zrobiła to ponownie. 
Nie mówię, że od teraz będę w kółko robiła programy Ewy. Spróbuję czegoś innego z kimś innym, spróbuję wszystkiego ale będę pamiętała, kto był, gdy zaczynałam. Od poniedziałku zaczynam swoje osobiste 28-dniowe wyzwanie. Zwrócę uwagę na to co jem i wskoczę na wyższy poziom zaawansowania, jeśli o ćwiczenia chodzi. Trzymajcie kciuki! :)

2 komentarze:

  1. Trzymam kciuki, ja tez bardzo lubię Ewę, nawet były takie momenty, że długo z nią (wirtualnie) ćwiczyłam. Potem jakoś przerwałam podczas remontu mieszkania. Po przeczytaniu tego postu czuję, że muszę zacząć ćwiczyć ponownie.
    Dziękuję i zapraszam do siebie http://samotnyszczesliwyrodzic.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Skoro ćwiczyłaś to sama wiesz najlepiej że było warto :). Nie będę Cię przekonywała i mówiła, że powinnaś wrócić do ćwiczeń bo czuję, że doskonale zdajesz sobie z tego sprawę :). Trzymam za Ciebie kciuki :)

    OdpowiedzUsuń