niedziela, 12 kwietnia 2015

Wiosenny powrót do życia

Doczekałam się wreszcie pięknego weekendu! Pierwszy naprawdę słoneczny weekend w tym roku, pierwsze opalanie i pierwszy grill. Jak zawsze zakończenie to samo- czerwone plecy i przypieczona twarz. Nie, spokojnie nie zasnęłam na słońcu ;) Jeszcze mi się to nie zdarzyło nigdy. 
Po cichu liczyłam na pierwsze opalanie w weekend majowy. Miałam nadzieję, że wtedy wyłożę się w ogrodzie i nie będzie mnie dla nikogo. Pogoda chyba mnie lubi i postanowiła obdarować mnie słońcem zarówno wczoraj, jak i dzisiaj. Cudownie! Ten pierwszy słoneczny weekend jest zawsze jakiś taki wyjątkowy. Co roku wiosną czuję, że rodzę się na nowo. Tym razem było tak samo, choć ludzie wokół reagowali dziwnie.
Wiem, że jest pierwsza połowa kwietnia. Wiem, że jeszcze nawet drzewa nie wypuściły dobrze liści. Doskonale zdawałam sobie też sprawę z tego, że mój żywopłot jest jeszcze goły. I co z tego? Przecież jestem u siebie w ogrodzie. Jestem u siebie w domu! I mam prawo leżeć sobie w stroju kąpielowym, tak w stroju kąpielowym, a nie nago, żeby nie było wątpliwości. Nie rozumiem więc dziwnych uśmiechów ludzi przechodzących ulicą. Jak coś im się nie podobało to mogli przecież nie zaglądać do mojego ogrodu. Może wydawałam im się lekko denerwująca? A może uznali mnie za jakąś wariatkę? Byłam sobą. Tak, mam taki styl. Jak wariatka rzucam się na pierwsze słońce. I gdyby ten ciepły dzień trafił w lutym to też leżałabym w tym stroju kąpielowym gdyby tylko były do tego warunki. Tak więc opinia innych w ten weekend nie interesowała mnie wcale. W końcu to ja będę miała lekko opalone ciało jak już pozbędę się czerwieni na plecach i twarzy. I wtedy to ja będę mogła pokazywać palcami tych bladych. Ale nie będę. Nie będę, bo to nie w moim stylu.
Normalnie opisałabym tutaj cały swój żal, ponarzekała na to, że ludzi są wścibscy ale nie dzisiaj :). Dzisiaj nie ma miejsca na narzekanie, nic nie wyprowadzi mnie z równowagi. To jeden z tych dni w roku, kiedy jestem inna. Czuję, że narodziłam się na nowo. Znów chce mi się żyć. Jak zawsze dociera do mnie, że najwyższy czas zabrać się za dietę i ćwiczenia :). Dzisiaj też najwyższy czas wymienić ubrania w szafie na te wiosenne. Znów zacznie chodzić się w sukienkach. Pożegnam się z ciężkimi płaszczami i odłożę do szafy zimowe buty. Codziennością staną się szpilki, balerinki i wychodzenie z gołą nogą. Wiem, rozmarzyłam się trochę. To nie nastąpi natychmiast, ale jest już bliżej, niż dalej.
Niesamowite, że parę promieni słońca i 2 ciepłe dni mogą zmienić sposób patrzenia na świat. Mam tak co roku, gdy przychodzi ten pierwszy weekend :). Od razu chce mi się żyć dużo bardziej. Natychmiast mam plany na kolejne miesiące. I już nie mogę doczekać się kolejnego słonecznego weekendu.
A jak Wam minął weekend? Też tak macie, że wraz z nadejściem wiosny chce Wam się żyć jakby na nowo? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz